
Mimo zapomnienia, Rasberry miało się dobrze. Było tam kilka sklepów, mały park w centrum miasta z przepięknym jeziorkiem, szkoła i wspaniały dom kultury. Od czasu do czasu do miasteczka przyjeżdżał jakiś dostawca, ale każdy tylko raz. Co raz to inny.
Pewnego wiosennego dnia do gimnazjum w Rasberry podążała pewna dziewczyna. Miała na imię Rinslette. Była wysoka, szczupła, o długich włosach koloru złocistego i pięknymi niebieskimi oczami. Przyjaciele mówili do niej po prostu Rin. A właściwie jedna jedyna jej przyjaciółka Lindsday - Lin, która również była wysoka i zgrabna o nieco krótszych kruczoczarnych włosach i zielonych oczach. Obie znały się od piaskownicy i wszędzie chodziły razem.
Gdy Rinslette dotarła do szkoły, w wejściu czekała już na nią Lindsday. Podbiegły do siebie i uścisnęły się serdecznie. Weszły do budynku. Skierowały się w stronę klasy matematycznej, gdzie stała już spora część klasy. Naglę Rin poczuła mocne uderzenie w plecy i o mało się nie przewróciła. Potrąciła ją jakaś dziewczyna. Był to jej zawzięty wróg: Courtney.
Courtney Norrington, a właściwie Ney, była blondynką o zgrabnej figurze, markowych ciuchach, błyszczącej biżuterii i modnie ściętych na krótko włosach. Jej ojciec był bogaty i rozpieszczał ją, więc miała wszystko co chciała. Była baardzo popularna. Rin uważała jednak, że to wcale nie upoważniało jej do mieszania ludzi z błotem. Cóż jednak mogła zrobić? Ney miała swoją świtę podwładnych, którymi kierowała. Oni również nie należeli do najmilszych.
- Uważaj jak leziesz! Mogłam sobie złamać paznokcia! Albo co gorsze, zarazić się od ciebie luzerowością!
- Nie ma takiego słowa "luzerowość" Ney, wymyśliłaś to sama, czy ktoś ci pomógł? - syknęła drwiąco Lin.
- Oczywiście, że jest! A tak w ogóle, to od kiedy ty możesz mówić mi po imieniu? Nie przypominam sobie, żebyśmy wchodzili w głębszą znajomość. Nie przypominam sobie, żebyśmy wchodzili w jakąkolwiek znajomość! W takim stroju, to nawet najgorsza ofiara mody nie chciałaby się z tobą pokazać publicznie!
- Słuchaj, idź już stąd i nie marnuj nam powietrza, bo jeszcze zadyszki dostaniesz i paznokcia złamiesz! Ha ha ha! Chodź Lin. Zaraz będzie dzwonek. - ucięła rozmowę Rin i odciągnęła przyjaciółkę zostawiając wściekłego wroga na środku korytarza.
- Jak ja jej nienawidzę!! - wybuchła Lin.
- Spokojnie. Już sobie poszła. Już, oddychaj głęboko. Zaraz matematyka. Jak pan Wilson zobaczy cię w takim stanie, to zaraz wyśle cię do psychologa. - ze śmiechem uspokajała Rin.
Rinslette pomagała przyjaciółce wyluzować się jeszcze przez jakiś czas, aż w końcu rozbrzmiał dźwięk dzwonka wołającego na lekcję.
*************************************************************************************************************************************
♫♫♫♫♫♫♫♫♫♫♫♫♫♫♫♫♫♫♫♫♫♫♫♫♫♫♫♫♫♫♫♫♫♫♫♫♫♫♫♫♫♫♫♫♫♫♫♫♫♫♫♫♫♫♫♫♫♫♫♫♫♫♫♫♫♫
*************************************************************************************************************************************
Ufff....! Nareszcie pierwszy rozdział! Mam nadzieję, że będzie wam się podobał. Długo się za niego zabierałam i trochę się nad nim namęczyłam.
UWAGA! Specjalna dedykacja na cześć Sunhee, która pomogła mi wybrać imiona. Dziękuję! ;D
Już niedługo kolejny rozdział! :*
Świetne.Mam nadzieję że pojawi się tam jakiś przystojniak o jakimś fajnym imieniu < tylko nie Bruno bo on jest mój a nie twój > i będzie tam jakiś romans < big loooove > A co do Courtney to zła kobieta była .
OdpowiedzUsuńNa tym kończę mą zacną aczkolwiek trochę bezsensowną wypowiedź iż nie mam nic więcej do powiedzenia.Czekam na następny i ma mi się szybko pojawić zrozumiano?? :D .♥.
Dobrze. Będzie szybko. A co do < big loove > to bedzie i to duuuuża. Będzie wojna między światami ;D
Usuń